website hit counters
Provided by website-hit-counters.com .

piątek, 2 lipca 2010

Na zielonej trawce... #10

Kibicowanie to świetna sprawa. Okrzyki radości i jęk zawodu. Głośne przyśpiewki kibiców, by pomóc drużynie lub cieszyć się w taki sposób z jej bezsprzecznego panowania na boisku dają futbolowi bardzo wiele. Nawet kłótnie między kibicami rywalizujących drużyn mogą być interesujące, o ile nikt nie posunie się zbyt daleko, rzecz jasna.
Osobiście, od kiedy tylko pamiętam, kibicuje Realowi Madryt. Pamiętny mecz w Bawarii, zremisowany z Bayernem 1-1, po fatalnym kiksie Kahna zostanie mi w pamięci do końca życia. Wtedy zrozumiałem czym jest bycie Blancos, ten pot na rękach, gdy wybija 90. minuta a nasza ukochana drużyna stara się doprowadzić do korzystniejszego - dla niej - rezultatu. Ten okrzyk radości, kiedy w ostatnich sekundach meczu to im się udaje... Kapitalne. Jestem pewien, że będę kibicował Galacticos do końca życia.
Z polskich ekip, największym szacunkiem - z mojej strony - cieszyła się krakowska Wisła. Pamiętne boje z Lazio Rzym czy Schalke. tego nie sposób zapomnieć. Z Lazio 3-3 i 3-1. Mieliśmy okazje, ale nie poszło. Nie zaszkodziło to jednak mojej sympatii do Białej Gwiazdy.
Prócz tych dwóch klubów zawsze ciągnęło mnie do Anglii. Na początku byłem za Manchesterem United, było to już za czasów Mourinho w Chelsea. MU było dobre, ale defensywne The Blues skuteczniejsze w gromadzeniu punktów. Pamiętam taki mecz pomiędzy nimi. W okolicach 20. minuty spotkania Rooney wyprowadził Czerwone Diabły na prowadzenie. Cieszyłem się jak dziecko z lizaka. Ale niestety, Mourinho i spółka odpowiedzieli 3 bramkami i było pozamiatane... Minęła potęga Chelsea, ale ja już wtedy nie bardzo interesowałem się tym, bardziej ciekawił mnie zespół Leeds United. Pamiętny półfinał LM. Ten niesamowity Smith, strasznie waleczny. Nie było drugiego takiego, może Cantona. Ale ja tak naprawdę, zacząłem ich lubić kiedy już spadli z ligi. Pamiętam przegrany baraż z Watfordem i jak mówiono, że skoro nie teraz to za rok będą murowanym faworytem do awansu. Niestety, niespodziewanie spadli z ligi. Obserwowałem ich sytuację, a było coraz gorzej. W Końcu znaleźli się w League Two Narodził się następca Smitha. Fabian Delph, do tego Howson czy Beckford, który strzelał strasznie dużo bramek. Delph niedługo potem odszedł do Birmingham, konkretnie do Aston Villi. Ale kwota za transfer - 7 milionów funtów - pozwoliła klubowi odpędzić się wreszcie od problemów finansowych.
W między czasie zacząłem zagłębiać się w faktach historycznych klubu. Poczytałem o byłych gwiazdach: Gary McAllister czy Jimmy Floyd Hasselbaink - pamiętałem ich z, odpowiednio: FC Liverpoolu i Chelsea Londyn.
Potem doczytałem o erze Revie'go. Czasach, w których Pawie były jedną z lepszych ekip nie tylko w Anglii.
Następnie usłyszałem o Service Crewe. Jak się w tym tak zagłębiłem, to wydało mi się, że w Green Street Hooligans pomylili nazwy klubów. Wszystko pasowało. Jedna z lepszych ekip chuligańskich w Anglii, nienawiść do Millwall, czy też szalone akcje na stadionach innych drużyn.
Zaciekawił mnie też fakt, że jednym z większych rywali Leeds United jest Galatasaray. Doczytałem, do oglądałem i dowiedziałem się o popisowej akcji w Turcji, gdzie - niestety - śmierć poniosły dwóch kibiców United.
W Leeds urzeka mnie to, że pomimo tego, iż nie grają w Premiership, teraz będą w Championship, ciągle mają niesamowitą młodzież. Talenty, które udaje im się szlifować, to fantastyczne. A do tego ten kapitalny obiekt... Elland Road, mieszczący nieco ponad 40 tysięcy osób. Cieszy mnie, że jestem wśród takich ludzi jak, np. Russell Crowe czy Stefan Edberg, którzy także kibicują Pawią. Jak zresztą i zespoły muzyczne, m.in.: Chumbawamba i Kaiser Chiefs. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz