website hit counters
Provided by website-hit-counters.com .

środa, 7 kwietnia 2010

Na zielonej trawce... #1

"Jeżeli Odra utrzyma się w Ekstraklasie kosztem Polonii Warszawa już nigdy w życiu nie obejrzę meczu drużyn grających w najwyższej lidze rozgrywkowej w Polsce" - to oto zdanie wypowiedziałem po bezbramkowym remisie Wodzisławian z Kolejorzem. Zamierzam się tego trzymać, bo doprawdy rzeczą niezrozumiałą dla kibica jest fakt, że w ekstraklasie od ponad 13 lat jest klub który poza żenującym poziomem zespołu nie wnosi nic.
Dla mnie - jako kibica piłki nożnej - nieporozumienie jest gra w tym zespole Arkadiusza Onyszki. Jest to bowiem świetny fachowiec i z wielką frajdą patrzę na jego heroiczne interwencje. Wisła sprawdzała taką ilość bramkarzy a Onyszkę niechybnie - dla nich - przeoczyli. Swoją drogą jak można nie znaleźć godnego rywala dla kogoś takiego jak Mariusz Pawełek. "Pawełek to Rasiak bramki" - zastanawiam się nawet czy te słowa nie ujmują nazbyt Grzesiowi R... Chociażby z tego względu że całkiem przyzwoicie radzi sobie w Anglii, jak powszechnie wiadomo Albion słynie z tego, iż miejsce w bramce tamtejszego zespołu uzależnione jest od tego jak zawodnik wyłapuje wrzutki. A były reprezentant Polski - oby - w tym aspekcie sobie kompletnie nie radzi, na tym skończę jednak wymienianie jego wad... nocy by mi mogło zbraknąć a przecież dzisiaj Liga Mistrzów!
Yeeeah, uwielbiam te rozgrywki... na dodatek taki mecz - Manchester United podejmie Bayern Monachium. Widowisko zapowiada się niesamowicie, tym bardziej szkoda że Rooney w nim nie zagra... a może jednak? W dzisiejszych czasach pewna pozostaje tylko śmierć, a niepewna jej data.
Shrek jest niesamowity, może nie jest tak urodziwy jak C. Ronaldo ale na pewno nie mniej utalentowany. Dodatkowo - ma coś czego Ronaldo nigdy mieć nie będzie, wolę zwycięstwa i wiarę w to, że trzeba walczyć i walczyć. Doskonale w pamięci zapadł mi jego pojedynek w parterze z Paulo Ferreirą (mógł się jeszcze popłakać) i nieporozumienie jakim - dla mnie - było pokazanie mu czerwonej kartki. Nie ma obecnie piłkarza, który tak niesamowicie walczy. Owszem, jest Messi, Ronaldo czy także waleczny Drogba, ale żaden piłkarz nie ma tego błysku w oczach po zwycięstwie i smutku na twarzy po porażce.
Marzę o tym, aby to właśnie Rooney w letnim okienku transferowym zawitał do Madrytu i wzmocnił Królewskich. Brakuje mi tak takiego twardziela, który - w czasie kiedy Ronaldo będzie czesał włosy, by później je na żelować - weźmie ciężar gry na siebie i poprowadzi Galacticos do tryumfu w LM (chociaż łatwiej może im przyjść samo zwycięstwo... niż przejście 1/8). Oby moje marzenie się dopełniło, oby!
Słów kilka o nadczłowieku - nie sposób nie wspomnieć o Messim. Mimo że kibicuje Los Blancos chylę czoła przed Argentyńczykiem. Jesteś najlepszy na świecie! Doprawdy rzeczą niejasną jest dla mnie fakt jak on to robi. Ani nie specjalnie szybki, ani nie umie dryblować, jest kiepski fizycznie... a i tak potrafi się zerwać do piłki z szybkością niczym Usain Bolt, a gdy już do niej dopadnie zadryblować kilku obrońców niczym Ronaldinho niegdyś, wykończyć akcji tak jak on nikt nie umie...
Skoro jesteś przy szybkich skrzydlowych/napastnikach nie sposób nie wspomnieć nic o pewnym Angolu z nieziemskim przyśpieszeniem. Theo Walcott - chyba nikt nie miał wątpliwości że oni mówi poprzednie zdanie - jest równie dobrym graczem co Leo. Czego mu brakuje? Doprawdy nie jest mi dane uzyskać odpowiedzi na to pytanie, ani na to dlaczego Wenger wciąż widzi w nim nieopierzonego młokosa. Dziwi mnie również fakt, że Sir Alex Ferguson nie kupił jego na następcę Ronaldo. Tak jak kiedyś wielbiłem Zizou, tak teraz uwielbiam Theooo, za to jak gra - bezkompromisowo z petardą w tyłku, byle do przodu. W Polsce podobnie gra Peszko, gdyby tylko popracował nad agresją, miast na nogi rywali to na piłkę do bramki...
Ale jak pewien mądry pisarz napisał - każdy człowiek ma Własną Legendę. Zanim na nią jednak zdecyduje się podążać za nią trochę czasu upłynąć musi. To właśnie sobie wmawiam i mam nadzieję, że już wkrótce Walcott, Peszko i cała reszta zagubionych, będzie mogła powiedzieć - oto mam, odkryłem i dotarłem do Własnej Legendy! Co przełoży się naturalnie na bycie największą gwiazdą lig - Walcott Premiership, a Peszko, hmm... może Bundesliga? Czemu nie, każdy człowiek musi sobie stawiać początkowo - wręcz - niewykonalne cele, by potem z łatwością do nich dojść i krzyknąć: DOKONAŁEM NIEMOŻLIWEGO!
Cóż trochę się rozpisałem, miałem już dosyć krytykowania i narzekania na wszystko, dziś odetchnijcie i śpijcie spokojnie. Chwilowo ze względów scenowo-zawodowych zawieszam ocenę stron reprezentujących Scenę, no chyba, że wydarzy się coś bardziej kuriozalnego, niż mój pomysł na założenie tego bloga, z pewnością - człowiek jest istotą tak pomysłową jak i bezmyślną... Tak JA jak i WY, jednak cieszmy się chwilą, którą mamy. A mamy wiosnę, kasztany kwitną i zapomnijmy o okropnościach, będącymi za nami - ZIMĄ, mrozem i marcowaniem się kotów... Po prostu, zwyczajnie - cieszmy się życiem i tym co nas otacza! Pamiętajcie również, że najprostsza droga często bywa bardziej wyboistą od drogi pod górkę...
PS - a może ktoś wie jakiej książki dotyczy ten neologizm - Własna Legenda? Swoją drogą książkę tę serdecznie polecam, bo jest genialna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz